Epizod
"Percy
&
Annabeth"
Witam po długiej przerwie. Nie wiem czy ktokolwiek chce abym pisała dalej opowiadanie, ale napisałam coś w rodzaju epizodu. Krótkiego opowiadania i chce je wam pokazać. Bohaterów pożyczyłam od książek Ricka Riordana, ale sytuacje wymyśliłam sama. Coś co jeszcze się nie pojawiło w jego ksiązkach, ale wszyscy tego chcą :), no może prawie wszyscy.
Kopniakiem otworzył drzwi. Wszedł do
pokoju owianego mrokiem z swoją dziewczyną w ramionach. Rozejrzał
się wokoło. Podszedł w stronę łóżka kładąc na nim
półprzytomną Annabeth. Ściągnął jej klasyczne, czarne szpilki,
wziął koc położony u jej nóg i przykrył ją.
Dziś miała na sobie piękną czarną
suknię wieczorową z okrytymi plecami. Srebrne kolczyki oraz
naszyjnik z perłą, prezent od niego. On zaś miał na sobie
klasyczny smoking.
- Nigdy już nie pozwolę ci tknąć
takiej ilości alkoholu. - mruknął. Jej burzowe oczy spojrzały na
niego z nieczytelnymi emocjami. Odwiesił marynarkę na oparcie
łóżka.
- Mówisz? Jeszcze zobaczymy –
odpowiedziała uśmiechając się słodko do Percy'ego. On pokręcił
głową z uśmiechem na twarzy i zwrócił się ku przeciwległym
drzwiom, którymi weszli do środka. Znalazł się w łazience.
Odkręcił kran, polała się lodowata woda.
Sam też wypił kilka lampek szampana,
ale nie taką ilość jaką pochłonęła jego dziewczyna. Był lekko
otumaniony, ale rozum wciąż miał trzeźwy, a on podpowiadał, żeby
szybko się stąd wydostać. Zanim coś Annabeth powie lub zrobi coś
wbrew swej woli umysłu.
Ochlapał twarz wodą, po czym
pośpiesznie wyszedł kierując się ku wyjściu z pokoju. Otworzył
drzwi i nagle jakieś ręce oplotły jego szyję od tyłu.
- Nie odchodź – wyszeptała mu do
ucha.
- Hej, to tylko trzy pokoje dalej –
powiedział, również szeptem. Jej ręce ścisnęły go jeszcze
mocniej. - Nic się nie stanie.
- Nie wiesz tego – jej głos się
załamał. Zdumienie malowało się na jego twarzy. Percy odwrócił
się gwałtownie. Teraz jego dziewczyna stała przed nim. Ku jego
zdumieniu oczy ukochanej błyszczały, mokre od łez.
- Ja nie wytrzymam... jeżeli... znowu
mi Cię odbiorą... - dodała ledwo powstrzymując rozpacz.
- Jak nie chcesz, to nie odejdę –
wziął w ręce jej twarzy. Jedna łza wypłynęła z jej oka, a on
starł ją kciukiem tak szybko, jakby w ogóle się pojawiła.
Tak naprawdę Percy rozumiał swą
dziewczynę w każdej chwili mogło się coś stać i oni nie mieli
na to wpływu. Już od dłuższego czasu nic się nie działo, ale
może to być tylko cisza przed burzą. Wiedział to i Annabeth też,
która pewnie miała swoje teorie. Nauczyliśmy się nie wierzyć w
rzeczy, które łatwo wziąć. Tak jak ich szczęśliwe życie przez
kilka ostatnich miesięcy. Zrozumiał dlaczego jego dziewczyna
chodzi zmartwiona. Alkohol wywołał, że powiedział w końcu to co
leżało jej na sercu.
Przykre myśli wyrzucił z głowy.
Teraz liczyło się tylko to, że są razem. Niespodziewanie Annabeth
przyciągała swoją twarz do twarzy Percy'ego.
Był to długi, delikatny pocałunek.
Percy położył ręce na jej tali, a Annabeth oplotła jego szyje
pogłębiając pocałunek. Świat, otoczenie, nie istniało, byli
tylko oni pośrodku tego całego chaosu. Byli razem.
W końcu musieli przerwać, ponieważ
zabrakło im powietrza. Annabeth powoli zakończyła pocałunek.
Przez chwilę przyglądała się swemu chłopakowi z niewymownym
uczuciem.
- Kocham Cię – wyszeptała do jego
ust. Mimo iż słyszał to kilka razy, dalej nie mógł nasycić się
tym zwrotem wypowiadanym przez nią. W odpowiedzi po prostu ją
pocałował.
Kładąc ręce na jej odkrytych
plecach, muskając je delikatnie. Jego palce zeszły nieco niżej ku
suwakowi od sukienki, który znajdował się u dołu pleców. Powoli
zaczął go rozpinać nie przerywając pocałunku. Gdy doszedł do
końca. Annabeth ściągnęła jego białą koszule. Zorientował
się, że odpinała guziki wtedy gdy on zajmował się jej ubraniem.
Percy delikatnie zsunął ramiączka z jej ramion i suknia odpadła
na dół. Ukazując czarny stanik bez ramiączek odpinany od przodu,
i... bardzo ozdobne... majtki.
Boże, jaka ona jest piękna... -
pomyślał
W przypływie
emocji, nie myśląc za wiele podniósł ją za biodra, jakby była
piórkiem, przerywając tym samym pocałunek. Cicho zakrzyknęła.
Instynktownie, aby nie upaść oplotła nogami jego dół pleców, a
jej ręce znalazły się na jego szyj. Wyraźnie rozbawiona sytuacją
wyszeptał mu do ucha.
- Co ty wyrabiasz?
- Percy uśmiechnął się do niej słodko i powiedział.
- Upewniam się że
dostaniesz karę na przyszłość za picie zbyt dużej ilości
alkoholu - mówiąc to położył ją na łóżku, a na jego twarzy
malował się łobuzerski uśmieszek. Wyszczerzyła zęby ku niemu i
wyszeptała
- W taki razie od
dziś jestem alkoholi... – urwała, na jej ustach znajdowały się
usta Percy'ego.
*****************
Na twarz Percy'ego
padły pierwsze promienie słoneczne. Zamrugał, aby wyostrzyć
wzrok. Na jego piersi była nie wyraźna jasna blond plama. Po kilku
sekundach zorientował się, że to są lokowane włosy Annabeth,
porozrzucane na jej twarzy. Jej głowa spokojnie leżała na jego
piersi unosząc się przy każdym wdechu Percy'ego. Uśmiechnął się
na ten widok. Zaczął gładzić jej włosy, a później zbierać z
twarzy, ułożył je wzdłuż jej ramienia. Jej powieki lekko
drgnęły, ponieważ padło na nie słońce. Cicho jęknęła
ukrywając twarz w przedramieniu Percy'ego. On zaś dalej gładził
jej włosy.
- Dzień dobry –
wyszeptał niemal niesłyszalnie. Odwróciła głowę w stronę
światła, mrugając aby przyzwyczaić oczy do rażącego światła.
- Dzień dobry.
Wiesz, która godzina? - zapytała nie zaszczycając go spojrzeniem,
a w nim krył się niepokój. Pewnie znów martwiła się o to co
wczoraj, a Percy to wyczuł. Ten temat nadal nie dawał jej spokoju,
a on nie mógł na nią patrzeć na nią ciągle zmartwioną.
Postanowił w duchu, że dopóki będzie mógł uczyni ją
szczęśliwą.
Gwałtownie się
podniósł i poturlał się po łóżku z Annabeth zwijając
prześcieradła. Ona w porę oplotła jego szyję i zakrzyknęła
śmiejąc się;
- Przestań!
Przestań... - wreszcie zatrzymał się z łobuzerskim uśmieszkiem
na twarzy. Był nad nią. Zaczął zasypywać pocałunkami jej szyję.
Ona śmiała się. Nagle usłyszeli głośne pukanie do drzwi;
- Annabeth!
Usiedli
natychmiast, przykrywając się od stóp do głów pościelą.
- Cholera –
zaklęła Annabeth.
- Już dziesiąta
mama nas przysłała, żeby sprawdzić czy wszystko u ciebie w
porządku.
- Właśnie, masz
zejść na śniadanie. - odpowiedział drugi głosy wyraźnie
chłopięcy.
-
Zejdę za... za piętnaście minut!
- A może za trzydzieści? - wyszeptał jej do ucha Percy, zjeżdżając swoim długim, delikatnym palcem po udzie i wjeżdżając pod prześcieradło. Annabeth nieomal głośno jęknęła, gdy zaczął całować jej nie tylko szyję. - Obiecuję, że będzie warto.
- A może za trzydzieści? - wyszeptał jej do ucha Percy, zjeżdżając swoim długim, delikatnym palcem po udzie i wjeżdżając pod prześcieradło. Annabeth nieomal głośno jęknęła, gdy zaczął całować jej nie tylko szyję. - Obiecuję, że będzie warto.
- Dobra – odpowiedział głos za
drzwi – Tylko się pośpiesz. Mama nie lubi spóźnień.
- Okej – dodała słabo Annabeth nie
bardzo wiedząc komu odpowiada swemu chłopakowi czy też swemu
przyrodniemu bratu. Próbowała zachować zimną krew zważając na
to, iż Percy dotykał jej brzucha i żołądka. Zatrzymał się na
piersiach i przeniósł palec na jej usta, pieszcząc je delikatnie.
Gdy był pewien, że nieproszeni goście
sobie poszli, odwrócił jej twarz ku sobie i pocałował ją,
zmuszając ją do otworzenia ust i przyjęcia go. Wiedząc, że nie
mają zbyt wiele czasu, położył ja na łóżku, na pogniecionych i
porozrzucanych prześcieradłach.
- Muszę się umyć, zanim zejdę na
dół – wyszeptała do jego ust.
- Chciałbym się do ciebie przyłączyć
– uśmiechnął się łobuzersko.
- Pomarzyć zawsze możesz – po czym
ześlizgnęła się z łóżka zabierając prześcieradło, kierując
się ku łazience. Zostawiając promiennie uśmiechniętego Percy'ego
z myślą;
Na razie się udaje...
*****************
Wzięła krótki, orzeźwiający
prysznic, a przy tym ciągle myśląc o problemach.
„Mama nie lubi spóźnień”
- Przywołała wspomnieniach
Ale to nie jest moja mama, tylko
wkurzająca, nieopanowana, jędza z którą ożenił się mój
ojciec. A to różnica...
W końcu zorientowała się, że
zostało jej 5 minut. Przerwała prysznic i zaczęła się ubierać.
Wyszła z łazienki na tyle cicho, aby jej chłopak nie usłyszał
zamykających się drzwi. Siedział na krześle przy biurku w samych
bokserkach, czytając jakąś książkę. Wyglądał cudownie tylko w
samych bokserkach. Choć nie dało się ukryć, że wiele lepiej
wyglądał bez nich...
Przygryzła wargę nie lubiła o nim
myśleć w ten sposób.
Zamknij się, zboczenieco...!
Nagle usłyszała głos przyrodniego
brata;
- Zostało Ci, aż... aż dwie minuty!
Lepiej się pośpiesz! - odwróciła głowę w stronę drzwi i
zaczęła klnąc pod nosem. Percy właśnie ją zauważył.
Uśmiechnął się, otworzył usta, ale
Annabeth już wiedziała, że będzie chciał tylko ją rozbawić. W
tej chwili nie miała na to ochoty. Jednym z powodów będzie, na
przykład, jej zmartwienie wyryte na twarzy. Może i jest ukryte,
ale on umie je zauważyć, choć jeszcze nie wiedziała czym się
zdradzała. Zatem przerwała mu zanim jeszcze zaczął.
- Co czytałeś? - zapytała patrząc
na książkę, którą miał w ręku. Spojrzał na książkę i
pośpiesznie ją odłożył na biurko tak, aby Annabeth nie zobaczyła
tytułu. Wszystkie emocje zmieniły się na ciekawość.
Percy w niewiadomy sposób wyczuł to,
uśmiechnął się łobuzersko i zmienił temat. Wiedział, iż nie
mają dużo czasu, więc jego dziewczyna nie zdoła wyciągnąć od
niego jakichkolwiek informacji w tak krótkim czasie. Przynajmniej na
razie.
- Nic ważnego. A jak tam Twój
prysznic? Beze mnie? Pewnie nie było fajnie. - odpowiedział
obrażonym głosem. Już chciała mu coś powiedzieć, ale do pokoju
dobiegł głos chłopaka.
- Minuta! - krzyknął, może i był
nieświadomy, ale uprzykrzał im życie oraz nieco zdenerwował Córkę
Ateny...
Annabeth wydymała wargi do Percy'ego i
jak burza wypadła z pokoju, w który zostawiała samego chłopaka.
W głowie Annabeth krzyczały myśli
stare, nowe, myśli układające się przekonania na temat sekretów
przeszłości i przyszłości. Nie chciała się rozstawać z
Percy'ym, biorąc pod uwagę ich pecha. Afrodyta naprawdę chciała
uczynić jej życie miłosne bardzo ciekawym.
Miała tylko zjeść śniadanie z swoją
„szczęśliwa rodzinką”, a potem dotrzeć do pokoju jak
najszybciej.
Nic w ciągu 15 minut nie może się
wydarzyć. - przekonywała samą siebie, ale czy miała rację?
I jak się wam podobało? Może będę kontynuować....
By
Darknessi
Wnioski, skargi, zażalenia? - Piszcie w komentarzach.